Adwokat dr Radosław Maruszkin od niemal trzech lat prowadzi własną specjalistyczną kancelarię skupioną na prawie ochrony środowiska. Wcześniej przez ponad 5 lat związany był z międzynarodową kancelarią DLA Piper. Obecnie kancelarię Maruszkin tworzy pięciu prawników. Od ponad roku zespół kancelarii pracuje tylko 4 dni w tygodniu. Jak prowadzi się biznes prawniczy od poniedziałku do czwartku? Co taki model pracy daje, a co zabiera? O tym w naszej rozmowie.
Prowadzi Pan kancelarię od marca 2021 roku, a jak długo pracują Państwo w systemie 4-dni w tygodniu?
Od ponad roku. Najpierw, gdy zaczynałem prowadzić swoją kancelarię, pracowałem siedem dni w tygodniu. Potem sześć. W końcu zeszliśmy do pięciu dni w tygodniu. I to oczywiście nie była praca po osiem godzin dziennie, a znacznie dłuższa.
I 5 dni w tygodniu to było nadal za dużo? Dlaczego zdecydował się Pan na pracę tylko przez 4 dni w tygodniu?
Zacznę od tego, że mam świadomość, że nie wszyscy mogą pozwolić sobie na taką decyzję. Potrzebne są do tego pewne warunki biznesowe, osiągnięcie pewnej pozycji. Na pewno łatwiej wprowadzić taki model w butikowej, specjalistycznej kancelarii prawnej jak nasza, niż w dużej organizacji. Natomiast o przejściu na model czterech dni pracy zdecydowała proza życia. Zauważyłem, że w weekendy nie odpoczywam, tylko nadrabiam życie prywatne. Od sprzątania po wymianę opon w samochodzie. To mi przeszkadzało. Chciałem i dla siebie i dla mojego zespołu więcej czasu na własne sprawy, spotkania z bliskimi czy rozwijanie pasji. I teraz tak jest. Choć oczywiście zdarzają się sytuacje awaryjne.
Sytuacje awaryjne czyli praca od poniedziałku do piątku?
Tak, czasami się to zdarza, choć naprawdę rzadko. Chodzi tu o wyjątkowe sprawy klientów, nagłe wydarzenia jak np. jakieś awarie, które rodzą także odpowiedzialność karną w obszarze ochrony środowiska.
W branży prawniczej zarabia się przepracowanym czasem. Czyli pracując tylko 4 dni w tygodniu zarabia Pan mniej.
Tak, ale to kwestia decyzji i wyboru tego, co jest dla nas ważne. Oczywiście na początku drogi większość osób chce się dorobić. Jednak w pewnym momencie, kiedy mamy już, np. mieszkanie i samochód – w jakimś sensie zabezpieczony podstawowy byt, można podjąć decyzję, że chce się zarabiać mniej.
Muszę jednak przy tym podkreślić, że prawnicy w naszej kancelarii zarabiają normalna stawki rynkowe, porównywalne z innymi kancelariami, czyli upraszczając, jak za cały tydzień pracy, a nie mniejsze o 1/5.
Natomiast ja w ogóle jestem zwolennikiem odchodzenia od rozliczenia godzinowego pracy prawników na rzecz sprzedawania produktów. I to się w tym kierunku zmienia. Niektórzy klienci wolą zapłacić z góry ustaloną cenę za produkt, to im daje większą przewidywalność.
Jak wygląda 4-dniowy tydzień pracy w Państwa kancelarii?
W poniedziałki mamy rano zdalne spotkanie. Wtedy ustalamy, co chcemy zrobić przez następne 4 dni. Jakie sprawy mamy w planie, co jest ważne, a co bardzo ważne. We wtorek i środę większość zespołu pracuje z domu. To jest czas na indywidualną pracę nad określonymi zagadnieniami i dokumentami dla naszych klientów. W czwartek spotykamy się w biurze i podsumowujemy załatwione sprawy i cały tydzień.
Staramy się przy tym dbać o efektywność naszej pracy. Unikamy długich spotkań. Staramy się szybko wypracowywać działania, jakie należy podjąć. Oczywiście skupiamy się na tym, żeby jakość naszej pracy była jak najlepsza, ale też wiemy, że trzeba rozróżnić rzeczy, które mają być zrobione dobrze od tych, które mają być zrobione idealnie.
A co na to wszystko klienci? Jak przeprowadził Pan proces przejścia z kancelarii, która obsługuje ich przez cały tydzień na kancelarię, która w piątki nie pracuje?
Poinformowaliśmy ich o zmianie systemu naszej pracy. Część z nich to zrozumiała i przyzwyczaiła się do nowego systemu pracy.
A druga część?
Odeszła. Powiem wprost. Przejście na 4-dniowy tydzień pracy spowodowało, że spadły nam dochody. I to nie o 20%, o więcej. Części klientów przestała z nami pracować, bo po prostu nie przyjęła takich zasad. Dodatkowo nasz biznes rozwija się wolniej, bo jest mniejsza interakcja. To jednak nie zmienia tego, że przejście na 4-dniowy system pracy, było dobrą decyzja. Zakładając, że zawód adwokata wykonuje się 50 lat i te pół wieku trzeba dobrze przeżyć, to warto zadać sobie pytanie, co to w naszej ocenie znaczy. Czy chcę zarobić trochę mniej, ale móc w piątek poczytać książkę lub pójść na spacer? Czy wolę ten czas poświęcić na budowanie swojej kariery i zarabianie pieniędzy. Niektórych motywują pieniądze, ale są też tacy, których napędzają inne rzeczy. Wystarczy więc odpowiedzieć na pytanie, co jest dla nas ważniejsze. Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, że mi łatwo to mówić mając własną butikową kancelarię. Wiem, że niektórzy po prostu nie mają za bardzo pola manewru.
Co powiedzieli Ci klienci, którzy odeszli?
To nie jest tak, że klient mówi oficjalnie że odchodzi, ogłasza że od teraz nie będzie się odzywał. Po prostu przestaje dzwonić.
A jak było z tymi klientami, którzy zostali. W praktyce nie byli zdziwieni, że gdy prosili o wykonanie pilnie jakiejś pracy Pan podawał późniejszy termin właśnie ze względu na krótszy czas pracy? To ich nie zniechęcało?
Klienci zazwyczaj to wszystko rozumieją, jednak to też zależy od całościowej relacji z klientem Ja kieruję się tym, że zawód adwokata ma swoją specyfikę, stąd nie jestem z klientami na ty i nie przechodzę na poziom relacji w stylu: „Radziu potrzebujemy tego na jutro rano na zarząd, dasz radę?”. Więc jeśli ktoś rozmawia ze mną per panie mecenasie, to inaczej odbiera odmowę pilnego zlecenia czy propozycję dostosowania tej pracy do naszego kalendarza. Tak naprawdę rzadko jest tak, że klient dowiaduje się o sprawach z dnia na dzień. Szczególnie, gdy ma się stałych klientów, współpracuje się z nimi na bieżąco to wiadomo w jakich projektach oni są i jak one się toczą.
Zaraz… ale biznes prawniczy opiera się na relacjach z klientami. Często mówi się, że dziś biznes potrzebuje w prawnikach bliskich partnerów, a Pan właściwie mówi, że… trzyma klientów na dystans.
Jestem adwokatem. Kodeks Etyki Adwokackiej zobowiązuje mnie do zachowania dystansu wobec klienta i tej zasady się trzymam. Uważam, że adwokat powinien spotykać się z klientem w biurze, a nie w restauracji. Nie powinien też pić z klientem alkoholu. Adwokat powinien pamiętać, kto jest jego klientem – to spółka, a nie menedżer z którym gramy w golfa.
Gdy patrzy Pan z perspektywy ponad roku, co się zmieniło po wprowadzeniu tego 4-dniowego tygodnia pracy?
Czuję, że jestem bardziej zadowolony. Mam więcej czasu dla siebie. Zespołu wprost o to nie pytam, bo nie chcę wkraczać w ich prywatną sferę, ale myślę, że czują podobnie. To naturalne. Jeżeli zaczynamy pracę w poniedziałek, mamy ją zaplanowaną do czwartku i nie każemy kogoś kto skończył wcześniej dodatkową pracą, to to motywuje.
Sądzi Pan, że 4-dniowy model pracy będzie się w naszej branży rozszerzał, czy to tylko możliwe do zrealizowania w mniejszych firmach prawniczych?
To nie jest coś wyjątkowego. Są kancelarie i adwokaci, którzy faktycznie pracują po 4 dni. Można to osiągnąć. Niemniej oczywiście w dużych polskich i międzynarodowych kancelariach będzie o to trudniej, chyba że jest się osobą, której praca jest tyle warta, że w 4 dni można zarobić na swoje potrzeby, Duże znaczenie mogą tu mieć też ogólne zmiany w branży. Gdy kończyłem studia, to wiadomo było, że wszyscy chcą pracować w międzynarodowych kancelariach. Teraz jest już nieco inaczej. Część osób zastanawia się czy woli mieć piękny widok z 30 piętra, czy woli doświadczać też słońca i wiatru nie przez szybę.