Gdyby to podsumowanie ukazało się rok temu, mogłoby zaczynać się od stwierdzenia: o legal design coraz więcej się mówi, ale mamy za mało przykładów realizacji, by uznać, że to coś więcej niż trend lub moda. Dziś takie stwierdzenie jest już nieaktualne. Wpisanie frazy „legal design” do dowolnego narzędzia analizującego internet pokazuje, że wzrost zainteresowania tematem rośnie niemal o 100% rok do roku.
W 2024 roku mogliśmy wziąć udział już w kilku konferencjach i wydarzeniach poświęconych legal design. Coraz więcej prawników szkoli się z tej metody, a firmy i instytucje wdrażają ją do swoich dokumentów, regulaminów, umów i formularzy. Jaki był 2024 rok w obszarze legal design w Polsce i co to oznacza dla roku 2025? Jedno jest pewne – legal design to już nie trend, nowość ani ciekawostka. To nowy standard – im szybciej firmy się do niego dostosują, tym więcej na tym zyskają.
Na świecie legal design działa od dawna. W Polsce odkrywamy go teraz
Kiedy na scenę wydarzenia poświęconego legal design wchodzi barwna i energiczna Tessa Manuello, wspomina początki swojej pasji i zainteresowania metodą legal design. Było to już kilkanaście lat temu, i świat absolutnie nie był gotowy na proste, przejrzyste, skoncentrowane na człowieku dokumenty prawne. Dziś Tessa jest jedną z czołowych ekspertek w dziedzinie legal design na świecie, prowadzi platformę edukacyjną i kursy, na których przeszkoliła już dziesiątki, jeśli nie setki prawników w metodzie legal design. Gdy w 2024 roku wystąpiła jako prelegentka na konferencji Legal LUBLinovation w Lublinie, cieszyła się, że również Polska odkrywa ten kierunek i wstępuje na drogę kreatywności w branży prawniczej.
Nie da się ukryć, że w Polsce mamy wiosnę legal design. 2024 rok udowodnił, wbrew oponentom i malkontentom, że legal design jedzie pociągiem z biletem w jedną stronę – tylko do przodu. Złożyło się na to kilka okoliczności, które wyraźnie pokazują, że tam, gdzie jest potrzeba, znajdą się sposoby na jej zaspokojenie.
Legal design świetnie wpisuje się w ten trend, ponieważ jako metoda oraz – szerzej – filozofia – skupia się na rozwiązaniach przyjaznych człowiekowi. Odbiorca będący na końcu łańcucha procesu prawnego dostaje do ręki umowy, regulaminy i pisma, których często nie rozumie. Legal design chce to zmienić.
To musi się opłacać, albo…
Powszechnie wiadomo, że firmy i instytucje wprowadzają zmiany, gdy im się to opłaca, lub gdy są do tego zmuszone. Kwestię opłacalności każdy podmiot ocenia we własnym zakresie. Ale jeśli zmianę wymuszają przepisy, to jest to prawdziwy booster do rozwoju. I tak przedłużające się panele dyskusyjne na nielicznych do niedawna wydarzeniach poświęconych legal design, na których zwolennicy spierali się z oponentami na temat przyszłości tej metody, zupełnie zmieniły charakter, gdy weszły w życie nowe przepisy.
Do popularności legal design przyczyniła się m.in. ustawa o zapewnianiu spełniania wymagań dostępności niektórych produktów i usług przez podmioty gospodarcze, w skrócie zwana „ustawą o dostępności”. Gdy banki dowiedziały się, że akt ten wchodzi w życie w czerwcu 2025 roku, w branży zapanowało poruszenie. Już wcześniej wewnętrzne zespoły, najczęściej pod kierunkiem dr hab. Tomasza Piekota z Pracowni Prostej Polszczyzny, zaczęły się szkolić z prostego języka i komunikacji dostosowanej do percepcji klienta. Teraz ten proces przyspieszył i firmy zaczęły intensywnie szukać sposobu na przejrzyste i proste przekazanie dokumentów m.in. dotyczących kredytów hipotecznych czy usług płatniczych. Wyszukiwania frazy „legal design” zaliczyły pik, a kancelarie specjalizujące się w świadczeniu usług projektowania dokumentów prawnych w metodzie „legal design” odnotowały wzrost zainteresowania swoimi usługami.
– Nie da się ukryć, że ustawa o dostępności wywołała poruszenie wśród instytucji zobowiązanych do spełnienia wymagań z niej wynikających. Zainteresowanie wzbudziły szczególnie sposoby na dostosowanie informacji kierowanej do konsumentów z wykształceniem średnim – czyli na poziomie biegłości językowej B2. Myślę, że duże instytucje, od lat przyzwyczajone do prawniczego żargonu w swoich ogólnych warunkach, regulaminach czy wzorcach umów nieco się przebudziły i zaczęły dostrzegać, że świat wokół bardzo się zmienił, i że w ślad za tymi zmianami powinna pójść komunikacja oraz wygląd treści dokumentów prawnych – mówi Katarzyna Armińska-Waszczyk z kancelarii Armińska Radcowie Prawni, która tworzy dokumenty prawne z wykorzystaniem metody legal design.
Dobry przykład idzie z góry
Kiedy wiatr zmian dmuchnął w skrzydła legal design, dobrze postrzegane zaczęło być posługiwanie się dokumentami stworzonymi w tej metodzie. Korzyści z uproszczenia formularzy, wniosków i pism zaczęły odnotowywać instytucje takie jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Ministerstwo Finansów, samorządy czy Rządowe Centrum Legislacji. Przedstawiciele tej ostatniej instytucji uczestniczyli w 4. Forum Legal Design, organizowanym przez Wyższą Szkołę Psychologii Społecznej we Wrocławiu, która prowadzi również studia podyplomowe na kierunku „Legal design thinking”.
Krótko po tym wydarzeniu pod hasłem „Od innowacji w biznesie do innowacji społecznej” w sieci pojawiły się deklaracje Rządowego Centrum Legislacji dotyczące wprowadzania elementów legal design do ustawodawstwa. Instytucja ta opublikowała także dokument zatytułowany „Prosty język z elementami legal designu w aktach prawnych” – jako darmowe kompendium dla każdego, kto w swojej praktyce urzędniczej lub prawniczej chce wprowadzić elementy legal design. Proste i zrozumiałe broszury dotyczące wypełniania formularzy na swojej stronie internetowej zamieściło także Ministerstwo Finansów.
Konferencje i szkolenia z legal design na stałe zagościły w kalendarzach
Oprócz rosnącej liczby konferencji, wydarzeń i webinarów poświęconych legal design, coraz łatwiej było znaleźć i wziąć udział w szkoleniu z tej dziedziny. Warto odnotować fakt, że dużą grupą odbiorców tych szkoleń są prawnicy. Ten trend pokazuje, że legal design jako metoda wzbudza coraz większe zainteresowanie i zatacza coraz szersze kręgi.
– W tym roku nasza kancelaria już po raz drugi będzie prowadziła szkolenie z legal design we współpracy z Rzeczpospolita Konferencje – mówi Katarzyna Armińska-Waszczyk, – O ile w pierwszej edycji skupialiśmy się na pokazywaniu przykładów ze świata i przedstawieniu ogólnych założeń dotyczących legal design, tak w tym roku będziemy już omawiać konkretne przykłady z Polski oraz pokazywać, co w tym obszarze zadziało się w naszym kraju. To pokazuje, jak bardzo metoda ta się rozwija, zyskuje nowych zwolenników i jak coraz więcej firm i instytucji zaczyna poszukiwać wsparcia w zakresie projektowania dokumentów prawnych, jakie daje m.in. nasza kancelaria – dodaje ekspertka.
Oczekiwania konsumentów – gdy nowość zamienia się w „nową normalność”
Nie wiemy, czy metoda legal design rozwijałaby się tak dynamicznie, gdyby nie oczekiwania konsumentów. Jeszcze rok temu, prowadząc szkolenie z legal design, w głosach przedstawicieli firm można było usłyszeć wiele wątpliwości – „czy to jest coś dla mnie”, „czy mi się to opłaca”, „dlaczego mam za to płacić”? Dziś wątpliwości zamieniają się w ciekawość, a ta prowadzi do realnych zmian. Klienci, którzy raz zobaczyli lub skorzystali z umów lub formularzy stworzonych z wykorzystaniem metody legal design, raczej nie będą już chcieli wracać do trudnych, zbitych, niezrozumiałych i nieczytelnych dokumentów prawnych. Coś, co jeszcze do niedawna wydawało się „czymś, co warto mieć”, dziś staje się dla odbiorców „nową normalnością”.
Dyskusje na internetowym aeropagu
Jednak prawdziwym papierkiem lakmusowym zmian jest dyskusja, jaka toczy się w sieci i w grupach zainteresowań. Na portalu LinkedIn zaczynają pączkować grupy dyskusyjne dotyczące legal design, a profile indywidualne takie jak Margaret Hagan (prekursorki metody), Stefani Passera czy Tessy Manuelo zyskują rzesze nowych obserwatorów. W komentarzach wybrzmiewają entuzjastyczne opinie nowych wyznawców tej metody, przetykane niekiedy zdaniem malkontentów, którzy jednak w obliczu tych zmian coraz bardziej zostają zepchnięci na margines z łatką tych, którzy chcą zachować „status quo”. Podczas gdy większość pragnie zmian – także w obszarze aktów i dokumentów prawnych.
Czy 2025 rok będzie należał do legal design?
Trendy internetowe są jednoznaczne. W 2025 roku o legal design usłyszymy jeszcze częściej i jeszcze więcej. Jak będzie wyglądać ta dyskusja?
– W mojej ocenie zmieni się wydźwięk dyskusji o legal design. Z obszaru ogólnego, teoretycznego, przejdziemy do omawiania konkretnych rozwiązań i problemów, jakie niesie ze sobą praktyczne wdrażanie dokumentów prawnych nowej ery. Na warsztat zostaną wzięte procesy i narzędzia legal design. Będziemy się zastanawiać, jak przekonać decydentów do nowych rozwiązań i jak łagodzić opór zespołów, których członkowie nie do końca „czują” legal design. Spodziewam się, że takie kancelarie jak nasza, odnotują wzrost zapytań o usługi legal design, i że coraz więcej zapytań będzie się przekładać na konkretne projekty wdrożeniowe – mówi Katarzyna Armińska-Waszczyk.
Współczesne czasy potrzebują narzędzi dostosowanych do współczesnych odbiorców. Pokolenie 40-latków z przychylnością patrzy na dokumenty urzędowe i prawne, które ułatwiają im prowadzenie biznesu, bo są proste, jasne, zrozumiałe i przejrzyste. Jak będą wyglądać umowy i regulaminy, gdy dostaną je do ręki dzisiejsi 16-latkowie? Zamiast wróżyć z fusów, pokażmy to już dziś. Bo to do ich percepcji dostosowane są wymogi prawne stawiane dokumentom prawnym. Dotychczas to młodzież uczyła się od dorosłych. Wygląda na to, że nadchodzi czas, gdy dorośli dostrzegą wartość w uczeniu się od młodzieży.
Autorka tekstu: Katarzyna Ploetzing, radca prawny, kancelaria Armińska Radcowie Prawni