Fałszywy prawnik z Kenii wygrał 26 spraw. Taka sytuacja mogła wydarzyć się nie tylko w Afryce. Polska zna podobne przypadki. 

Opublikowano

Nasi Partnerzy

Oszust podający się za prawnika w Kenii wygrał 26 spraw. Działał dzięki zhakowaniu konta prawdziwego prawnika. Co ciekawe opinie na jego temat są podzielone. Są tacy, którzy go bronią. Prawniczych oszustów nie trzeba szukać aż w Afryce, Polska też w ostatnich latach odnotowała kilka takich przypadków. 

Tożsamość Mwendy

Kenijczyk, który nie miał wykształcenia prawniczego ukradł zawodową tożsamość Briana Mwende. Było to możliwe poprzez zhakowanie konta w portalu stowarzyszenia zawodowego adwokatów. Prawidzy Mwende przestał korzystać w zeszłym roku z tego profilu, bo rozpoczął pracę w biurze prokuratora generalnego i po prostu nie potrzebował certyfikatu poświadczającego jego kwalifikacje przed sądem. Oszust włamał się na konto i zmienił dane, włącznie ze zdjęciem. 

Sprawa wyszła na jaw, gdy kilka tygodni temu Brian Mwende chciał zalogować się na konto i jego hasło nie działało. Następnie sprawdził dane zawarte w profilu i zgłosił kradzież konta. Oszust został aresztowany. 

Mężczyzna wygrał 26 spraw w sądzie, co spowodowało, że nie wszyscy go krytykują. Na przykład według przedstawiciela Kenijskiej Centralnej Organizacji Związków Zawodowych (COTU) jest on “błyskotliwym młodym umysłem”… 

Kenijska prokuratura w komunikacie odnoszącym się do tej sprawy poinformowała, że w Kenii narasta problem adwokatów-oszustów. 

Jak opisuje New York Times sprawa fałszywego Briana Mwendy wzbudziła ogólnokrajową debatę na temat kwalifikacji prawniczych i ograniczonego dostępu do wykształcenia uniwersyteckiego. 

Plejada oszustów z Polski

Myli się ten, kto pomyśli, że do takiej sytuacji mogło dojść tylko w Afryce. Niedawna historia Polski zna również ciekawe przypadki fałszywych prawników. 

Paweł K. z Nowego Sącza przez kilka lat udawał profesjonalnego pełnomocnika i nieźle na tym zarabiał. Jak opisywała w 2013 roku Gazeta Krakowska, miał biuro w kamienicy, półkę z tomami prawniczych dzieł i zwinnie rzucał sformułowaniami, które robiły wrażenie na jego klientach. Czasami coś robił w sprawach, które przyjmował, czasami nie, zawsze jednak pobierał wynagrodzenie. Zajmował się sprawami karnymi i cywilnymi. 

Raz był blisko wpadki, gdy klient, który umówił się na spotkanie okazał się jego kolegą z technikum budowlanego. Jakoś jednak to odkręcił. Ostatecznie wpadł jednak dość przypadkowo. Złożył pełnomocnictwo do banku. Bank chciał uzupełnić jego dane i zwrócił się do Okręgowej Izby Radców Prawnych o informacje na jego temat. To był koniec kilkuletniej „prawniczej kariery”. 

Trzeba przyznać, że miał talent do mamienia ludzi, ponieważ, jak opisuje Gazeta Krakowska, to, że jest wykształconym prawnikiem wmówił nawet… własnej żonie. 

Technik weterynaryjny z kancelarią 

Onet opisywał w 2012 roku przypadek technika weterynaryjnego, któremu tak dobrze szło udawanie prawnika i obsługa zleceń, że planował nawet otworzenie kancelarii w Dębicy oraz zatrudnienie pracowników. 

Wszystko zaczęło się od firmy, w której pracował jako specjalista od spraw kadrowych i administracyjnych. Gdy przedsiębiorstwo chciało zatrudnić prawnika, okazało się, że właśnie otrzymał on tytuł adwokata. 

Jakub N. dobrze przygotował swoją fałszywą zawodową tożsamość. „Starając się o pracę, podrabiał niezbędne zaświadczenia i przedstawiał je w firmach, które chciał reprezentować. Były to dyplomy, zaświadczenia o wpisie na listę i rejestr adwokatów, pieczątki, podpisy np. dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Rzeszowie, rektora Uniwersytetu Rzeszowskiego” – opisywał Onet. 

Oszust zarezerwował biuro w Dębicy i miał tam otwierać swoją kancelarię. Jego plany biznesowe zniweczył prawdziwy adwokat, który chciał sprawdzić „nowego kolegę”. Okazało się, że nie ma go w żadnych rejestrze. 

Wpadka przez Boże Narodzenie 

Kolejny przypadek – Krzysztof G. Przez 6 lat zwodził małżeństwo zza granicy wmawiając im, że jest prawnikiem, że mają oni wielki spadek w Polsce i on go odzyska. Wyłudził milion złotych. Sfałszował ponad 400 stron dokumentów – opisywała we wrześniu 2019 roku Dziennik Gazeta Prawna. Wpadł, bo małżeństwo nabrało podejrzeń, gdy Krzysztof G. poinformował ich, że właśnie złożył kolejne dokumenty w sądzie. Był drugi dzień Bożego Narodzenia. 

Adwokat, a nawet biegły 

W czerwcu ubiegłego roku telewizja Polsat przedstawiała sprawę Arkadiusza S. który podając się za adwokata oszukał między innymi małżeństwo rolników. Mało tego, udawał także doktora nauk medycznych. I, uwaga… sady oraz prokuratura powoływały go na biegłego w tym zakresie. 

W maju tego roku zatrzymano 50-latka z Jastrzębia. Przez trzy lata udawał adwokata i występował przed sądem. Miał szeroką specjalizację. Prowadził sprawy karne i cywilne, w tym gospodarcze. 

Gdyby poszukać głębiej to znalazłoby się jeszcze kilka innych przypadków. Jak widać, czasami lepiej sprawdzić z kim mamy do czynienia po drugiej stronie.

Najnowsze artykuły

Więcej podobnych artykułów